Wszyscy wiemy, że koń nie potrafi mówić. Konie mówią do nas językiem ciała, gestów, mimiką. Nie jestem tak ślepa i bezmyślna, by nie wiedzieć, że z tej całej oracji Marble nie pojęła ani słowa. Ale jestem tak wrażliwa i świadoma, by wiedzieć, że dotarł do niej sens: troska o nią, ciepłe podejście, brak zagrożenia czy moja irytacja. Ona nie wie o czym mówię, ale wie, jak to mnie charakteryzuje. Jestem jej przyjacielem, nie stwarzam dla niej zagrożenia, moje działania mają na celu jej dobro. Co więcej, ona wie kim jestem, jaki mam dzisiaj humor, czy jestem zdenerwowana, poirytowana, lub wprost przeciwnie mam dobry nastrój i nic mnie nie stresuje. Każdy koń jest ekstremalnie wyczulony na odbiór gestów, grymasów mimicznych, postawy i ruchów człowieka. Aby przeżyć w świecie drapieżników koń musiał wykształcić w sobie tę umiejętność szybkiej oceny zachowania i mowy ciała. Konie nie rozumieją języka polskiego, angielskiego czy narzecza z Doliny Kongo. Rozumieją jednak i znają inny język – język ciała. I odczytują go bezbłędnie; tak naprawdę wierzę, że wiedzą o mnie więcej niż ja sama. Wiadomo przecież, że koń jest wrażliwy na zachowanie swojego jeźdźca: ty się boisz, więc i koń jest spięty; jesteś spokojny i opanowany – możesz przelać ten spokój i pewność siebie w zwierzę, na którym siedzisz. W tym sensie koń staje się lusterkiem, które odbija Twój obraz.
Konie widzą jasno i wyraźnie, jaki kto jest. Rozpoznają agresywne jednostki, nawet jeśli te nie zdążyły jeszcze krzyknąć czy uderzyć. Język ciała, zapach, podwyższone tętno i adrenalina uderza konia po oczach, nosie, uszach. Szorstkie gesty, agresywna postawa ciała, podniesiony głos – koń automatycznie sam się spoci, gdy będziesz się tak przy nim zachowywał. Nie będzie stał spokojnie ze zwieszonymi uszami i opuszczonymi powiekami; on będzie kręcił się niespokojnie, pochrapywał i rozglądał się bacznie rozbieganymi oczyma. Tak samo własnym spokojem wewnętrznym możesz wyciszyć i uspokoić zbyt podniecone zwierzę. Mową ciała, gestami, niewerbalną komunikacją.
Monty Roberts wysunął nawet stwierdzenie, że konie bez trudu potrafią zidentyfikować ludzi, którzy absolutnie nie mają zamiaru bądź możliwości wyrządzić im krzywdy. Dlatego też tak idealnie nadają się do zajęć z hipoterapii – rozpoznają jednostki bezradne i, zupełnie inaczej niż drapieżniki, stają się opiekuńcze. Drapieżnik eliminuje słabych, upośledzonych, niepełnosprawnych ruchowo. Koń rozpoznaje osobę bezbronną, niemającą wobec niego złych zamiarów i lgnie do niej. Zmysły konia są ostre, wyczulone. Koń rozpoznaje nas zapachem, słuchem, wreszcie wzrokiem. I zna nasze zamiary, choć często próbujemy je ukryć.
Twoje zachowanie, tembr głosu, gesty i postawa odbijają się na matrycy, którą przetwarza sobie koń, budując z niej Twój indywidualny obraz. Wszystkie frustracje, stresy, irytację koń rozpoznaje i zachowuje ostrożność. Nie ukryjesz nic przed koniem, nawet jeśli skutecznie udało Ci się coś ukryć przed samym sobą, czy innym człowiekiem. Konia nie oszukasz. Człowiek jaki jest, koń widzi.
#Sus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz