środa, 11 listopada 2015

Opowiadanie #1

Hej!
To już dzisiaj drugi post, bo w sumie jutro pewnie nie napisze. 
Zaczęłam pisać opowiadanie (no w sumie mam już 3 rozdział) o koniach.
Myślę, że choć trochę będzie nawiązywać do tematyki blooga, ponieważ bardzo zależy mi na ocenie kogoś innego.
Jakbym jutro mogła napisać to napiszę normalny post z poradnikiem albo czymś takim, opowiadania będę dodawać rzadko.( co tydzień, co dwa, może co miesiąc)
A więc opowiadanie nazwałam "Marble" nie miałam pomysłu na tytuł a mój koń bardzo pasuje do tego z opowiadania.
                                          Rozdział I. "Marble"
- Nie oddam go! - rozwścieczona Jo-Ann kurczowo zacisnęła dłonie na czarnym kantarze, swojego konia.
- Spokojnie kochanie, przecież nie myślisz że ci ją zabierzemy - "złodziej" spojrzał na swojego asystenta i posłał mu porozumiewawcze spojrzenie - My chcemy go tylko pożyczyć, prawda?
- Oczywiście, przecież nie zamierzy kraść ci tak wspaniałego ogiera - odezwał się drugi mężczyzna.
- To po co on wam?- Jo-Ann spojrzała ukradkiem na zegarek. Właśnie wybiła druga w nocy - po co wam mój koń! 
- Młoda damo - wysoki mężczyzna, o szorstkim głosie zwrócił się do Jo-Ann - Oddamy ci konia jeszcze za dwadzieścia cztery godziny, będzie wtedy stał już spokojnie w swoim boksie skubiąc sobie siano.
- Niewierze wam, po co wam Marble?! - mężczyźni wymienili spojrzenia i jeden z nich wyciągnął coś z boku spodni - Po co wam Marble - Jo-Ann znacznie podniosła głos, w nadzieję że ktoś ją usłyszy, ale okazało się zbędne i szybko tego pożałowała.
- Ciszej! - warknął drugi napastnik. Wtedy także ukazał się w jego dłoni, połyskujący w świetle księżyca nóż - Chyba nie chcesz żeby twoja piękną buźka świeciła brzydotą? - Jo-Ann się zlękła widząc twarz napastnika w blasku księżyca. Mężczyzna był raczej po czterdziestce, jego mięśnie były widoczne spod cienkiej koszulki, a jednodniowy zarost, przyprawiał o nieprzyjemne dreszcze- Mamy tak stać i czekać aż oddasz nam łaskawie konia, czy mamy go sobie sami wsiąść?
- Poczekajcie... - Jo-Ann nawet nie zdążyła pomyśleć zanim wypowiedziała słowa " Przecież musi być jakieś inne wyjście z tej sytuacji - pomyślała - musi być, po prostu musi" - te myśli dodały jej trochę odwagi, ale to wciąż było za mało. "Przecież oni mogą mnie zabić jednym ciosem, a Marble porwą i, nikt nie będzie mógł czegoś  z tym zrobić, bo tylko ja będę wiedziała co się wydarzyło, tylko że mnie nie będzie już tutaj - nagle czarne myśli zalały jej głowę." Jo-Ann, która czuła że jej płuca staja się żelazną pułapką, przez którą z trudem oddychała, poczuł że jeśli nic nie zrobi to ogarnie ją nagła fala paniki, której nie miała już od kilku tygodni. Serce zaczynało bić coraz szybciej, tak jakby chciało się wydostać z jej klatki piersiowej, ale Jo-Ann szybko odrzuciła swój zamyślenia i skupiła się na najważniejszym - czyli na uratowani siebie i swojego konia. 
- Na co mamy czekać? - "Złodziej" zaśmiał się gorzko i ponownie skierował wzrok na twarz Jo-Ann a, po czym kontynuował - Posłuchaj. Tu niema na co czekać, wiec szybko podejmuj decyzje. 
- Przecież... - dziewczyna znowu nie wiedziała co powiedzieć, ale słowa w obronie siebie i Marble, wypłynęły jej z ust jak górski potok. - Nie oddam wam Marble, za nic! Możecie próbować mnie zabić, gonić mnie, jak będę uciekać, za nic wam go nie oddam! Nawet za milion dolarów! - napastnicy spojrzeli po sobie, "wyraźnie dotarł do nich że pora na atak, a ja muszę uciekać - pomyślała Jo-Ann ". Teraz było tylko wskoczyć na grzbiet Marble i pocwałować na oklep w stronę lasu - wydawało to się takie proste, ale był środek nocy. "Niema czasu do stracenia - pomyślała Jo-Ann i, czym prędzej podeszła do boku konia, wykorzystując rozproszenie napastników. Dziewczyna chwyciła grzywę i, mocno się wybiła z ziemi, a następnie wskoczyła na grzbiet Marble. Wbiła łydki w bok konia, tak że, stanął nisko dęba i pomacha przednimi kopytami, przed głowami napastników.
Gdy przednie kopyta upadły na beton, rozległ się głos pierwszego mężczyzny :
- Na co czekasz! Szew i tak nas zabije, za to że dziewczyna uciekła z koniem.

 Jo-Ann już galopowała w stronę lasu, przez srebrną poświatę.
A więc co o tym myślicie, warto kontynuować pisanie tego opowiadania? Mi się podoba jak na takie "pierwsze" opowiadanie, ale najważniejsze jest co wy o nim sądzicie.
#Sus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz